
Niedawno odwiedził nas Znajomy. Pracował przez kilka lat przy sitodruku na Wyspach. Drukowali dużo na T-shirtach i jak to bywa w 80% przypadków były to koszulki w kolorze czarnym. Raz trafiła się nietypowa partia koszulek w tym właśnie kolorze. Okazało się, że nasz Znajomy ma uczulenie na składnik barwnika zastosowanego przy farbowaniu tkaniny, z której wykonano T-shirty z tej felernej partii.
Czym się to objawiło? Alergen działa z opóźnieniem i u osób uczulonych pojawiają sie na skórze zaczerwienienia, wypryski, pęcherze i docelowo ropiejące owrzodzenia. Nic miłego. Wychodził z tego prawie dwa lata.
Co to za alergen? Mowa o parafenylenodiaminie - składniku barwników stosowanych do tkanin (czarny kolor ubrań zawiera jej najwięcej, ale występuje też w barwnikach brązowych, rudych i kasztanowych). To niewiniątko znajdziemy również w farbach do włosów, tatuażach z "henny", farbach drukarskich.
Z barwnikami i pigmentami jest tak, że jest kilka metod ich wytwarzania dla większości kolorów. Stąd często duży rozstrzał cenowy takich specyfików. Natomiast w dużym uproszczeniu warto się trzymać zasady, żeby nie kupować rozwiązań najtańszych, bo tak jak w przypadku tej "wadliwej" partii czarnych koszulek, do farbowania został użyty środek niebezpieczny i tańszy. Podejżewamy, że sam producent mógł nie mieć wiedzy o tym alergenie, ani o objawach u osoby uczulonej. Sytuacja z pewnością rzadko spotykana, ale uważajmy na czarny!
Warto też przed założeniem nowej odzieży po prostu ją wyprać w temperaturze sugerowanej przez producenta.
Bądźmy zdrowi!